Facebook
Twitter
LinkedIn

Zwyczaje i rytuały cliff diverów

Rutynowe czynności, dziwaczne rytuały, a nawet przesądy – przyzwyczajenia mogą być bardzo pomocne. Jak w wielu innych sportach, sukces w cliff divingu jest zbudowany na talencie, latach treningu i ciągłym udoskonalaniu. Umiejętności i precyzja są kluczowe w sporcie, w którym trzeba stanąć na krawędzi platformy mierząc się ze świadomością skoku z wysokości 27 metrów.

Cliff diving to gra umysłu. W przypadku wielu sportowców przyzwyczajenia, rytuały, a nawet przesądy, mogą odgrywać ogromną rolę w kwestii ich predyspozycji. Dla niektórych, mogą stanowić o zwycięstwie lub porażce.

„Powtarzalne czynności są absolutnie kluczowe w rywalizacji” – mówi David Colturi, który od ośmiu lat na stałe występuje w zawodach Red Bull Cliff Diving. „Arystoteles powiedział »Jesteśmy tym, co w swoim życiu powtarzamy. Doskonałość nie jest jednorazowym aktem, lecz nawykiem«. I to jest prawda. Kiedy będąc dzieckiem chcesz się nauczyć wiązać buty, albo jeździć na rowerze, na początku możesz mieć z tym trudności. Ale w miarę jak to powtarzasz, zaczyna przychodzić ci to to praktycznie bez namysłu i coraz bardziej perfekcyjnie”.

 

Orlando Duque poświęcił cliff divingowi 20 lat i jeśli ktoś może nam wyjaśnić siłę drobnych czynności, które powtarzają skoczkowie, to właśnie on.

„Musisz być na basenie codziennie. Skaczesz w kółko” – mówi Kolumbijczyk, który niedawno odszedł na sportową emeryturę. „Dlatego, kiedy jesteś w miejscu zawodów wiesz, że musisz poskładać wszystkie elementy w jedną całość, aby wykonać swój skok. Nawet jeśli jesteś zmęczony, warunki są ciężkie, są fale, czy cokolwiek innego. Wiesz, co robić właśnie dlatego, że powtórzyłeś to wcześniej tak wiele razy na basenie”.

 

Pewnie! Wszyscy znają powiedzenie „praktyka czyni mistrza”. Ale co jeszcze może przesądzać o sportowym sukcesie?

„Moja przedstartowa rutyna zaczyna się wieczorem, dzień przed zawodami” – mówi Colturi. „Wizualizuję każdy skok, który mam wykonać następnego dnia. Wyobrażam sobie miejsce zawodów razem z sędziami, publicznością i wszystkim co się z tym wiąże. Ustawiam się w centrum akcji aby pracować nad oddechem i metodami relaksacyjnymi. W myślach perfekcyjnie wykonuję skoki”.

 

„Zawsze biorę głęboki wdech unosząc ręce na platformie, a potem kolejny przed samym skokiem.” Gary Hunt

 

Zdobywając pierwsze trzy mistrzowskie tytuły, w sezonach od 2010 do 2012 Gary Hunt tylko dwukrotnie nie stał na podium. Zdobywając ostatni w 2019 r. zwyciężył w pięciu z siedmiu imprez, a w dwóch zajął drugą lokatę. Sam sukces to dla niego rutyna. Ale czy jest coś, bez czego mistrz nie obędzie się na zawodach?

 

„Zawsze uważałem, że nawyki, których się trzymamy są nieco restrykcyjne” – mówi Anglik. „Ja zawsze staram się zachować nieco wolności i trochę mieszam. Mimo to, zawsze biorę głęboki wdech unosząc ręce na platformie, a potem kolejny przed samym skokiem”.

Żonglowanie jest też jedną z rzeczy, do których przyzwyczaiłem się w ostatnich latach. Nie czuję się zagubiony, kiedy nie mam ze sobą piłeczek do żonglowania, ale czekając na swój skok w ten sposób uciekam myślami od stresu i zajmuję tym mózg

Gary Hunt

Wielu skoczków trzyma się swojego planu przed każdym skokiem. Jedni liczą, inni pocierają dłonie zaraz przed wejściem na platformę. Jeszcze inni powtarzają w myślach ruchy, jakie mają wykonać w powietrzu, a niektórzy wiążą sznurek od kąpielówek w ściśle określony sposób.

To miejsce, w którym zaciera się linia pomiędzy rutyną a przesądem. Liczenie do trzech przed skokiem może mieć fizyczne znaczenie, ponieważ może uspokajać oddech. Ale wiązanie kąpielówek zawsze w taki sam sposób?

Niektórzy przyznają to wprost, jak rekordzistka, mistrzyni wśród kobiet Rhiannan Iffland. Ma ulubioną parę skarpet, którą lubi nosić w dniu zawodów. Inni, jak Hunt podchodzą do tego z większym dystansem. "Nie jestem przesądną osobą" - mówi ośmiokrotny triumfator serii. "Jeśli dzieje się coś nietypowego i myślisz o tym, to może wpłynąć na ciebie negatywnie. Wszystko jest w twojej głowie - naprawdę. Dlatego wolę sam stwarzać sobie szczęśliwe okoliczności. Jeśli zobaczyłbym czarnego kota na ulicy, miałbym tylko nadzieję, że będzie dostatecznie daleko, ponieważ mam alergię na sierść. Jeśli zbliżyłby się za bardzo, pewnie kichałbym w trakcie skoku".

W tym sporcie zawodnicy skaczą z 27 metrów, co odpowiada wysokości ósmego piętra, a po trzysekundowym locie z prędkością 85 km/h uderzają w wodę. Jeśli weźmie się to pod uwagę, nic dziwnego, że nie są zbyt przesądni.

Colturi, kolejny ze skoczków, który uważa, że przesądy mogą przynieść więcej szkody niż pożytku, na swój sposób równoważy kwestię ważnych elementów przygotowań i przyzwyczajeń, które tylko w świadomości cliff divera wpływają na jego wynik.

„Rytuały i nawyki są bardzo ważne” – mówi Amerykanin. „Musisz je tylko oprzeć na rzeczach, na które masz wpływ, aby można je było stosować w dowolnym miejscu i czasie. Nikt nie mówi, że pomyłki nie będą się zdarzać, ale muszą być to rzeczy realne, które można utrzymać w ryzach”.

„Klasyczna sytuacja z czarnym kotem mnie nie przeraża. Nie sądzę, aby takie coś mogło mieć realny wpływ na moje szanse na szampana na podium. Ostatecznie każdy sportowiec robi to, co wydaje mu się przynosić korzyści i z czym czuje się dobrze. Jak mawia nasz filozof cliff divingu Duque: cliff diving to gra umysłu, musisz robić to, co musisz.”

Autor: Chris Magill, tłum. BRAN TRAINING SYSTEM